środa, 31 sierpnia 2011

Powrót do domu...

Skończyły się już moje wakacje i czas powrócić do rzeczywistości. ohhhhh..... jak to boli.....

Pierwszą część wakacji spędziliśmy jak zwykle we Francji, w stałych naszych miejscach, więc nie będę się o nich rozwodzić, bo już w poprzednich postach o nich pisałam. Jednym słowem - wspaniale nam tam było!! :) i będziemy tęsknić.

Drugą część spędziliśmy między innymi w Międzyzdrojach. Tutaj za długo nie byliśmy, ponieważ atmosfera nam nieodpowiadała i bylismy rozczarowani. To już nie to samo miejsce, które mam w sercu. Zdroje stały się zbyt głośną miejscowością. Niestety.
Żeby nie tracić urlopu i jeszcze mocno słonecznych dni, udaliśmy się do Heringsdorfu. Dotrzeć tam można statkiem wycieczkowym z Międzyzdrojów. Niestety, podróżujemy samochodem, więc wypadła nam gorsza opcja, czyli przeprawa promem. A tak, ciekawe dlaczenie nie wybdują w końcu mostu ???  czekaliśmy w kolejce ok 2 godzin. I teraz rada dla podróżnych - weźcie ze sobą jakieś drobne pieniądze, bo ciągle ktoś podchodzi i prosi o datki.
Po przygodzie w Świnoujściu z natrętnymi sprzedawcami kosiarek :) dalej jechaliśmy już spokojnie i dotarliśmy bez przeszkód do Heringsdorfu.

Plaża, jak wszędzie taka sama i słońce to samo, ale jest ciszej, spokojniej i mniej ludzi. Na plaży panuje moda koszowa, mało widziałam parawnów i parasoli. Molo też długie i piękne. Miałam okazje zobaczyć kormorany, suszące sobie piórka :)

Sama miejscowość, czysta, panuje tutaj inna architektura i są mniejsca do parkowania samochodu, czego brakuje w Międzyzdojach. Nie tez ciągu kramów z krzykliwą muzyką, tylko przyjemne sklepiki.
       W Heringsdorfie z restauracjami bywa różnie, można trafić kulą w płot. Po kilku próbach wybraliśmy jedną sympatyczną restaurację za centrum miasta. W samym centrum można się naciąć na jakość i na ceny.


W sumie urlop się udał, wypoczęliśmy, nabraliśmy sił i aby do następnych wakacji :) jestem pełna energii do nowych wyzwań robótkowych i mam kilka już pomysłów, do zrealizowania.

Kilka fotek z Heringsdorfu


                                                                                                                   Molo


                                                                                                         Kormorany





                                                                                                 Wejście na Molo


                                                                                             moda koszykowa :)



 








                                                                       Kiepska restauracja - szczerze nie polecam !!!!

Z zewnątrz wygląda okazale, ale za to obsługa restauracji NIEMIŁA, powinni przejść jakiś kurs pod tytułem - sympatycznego kelnera. A zupa "Pommersche Fischsuppe", którą tam serwują- to jedna wielka pomyłka. Naładowali do niej chyba z całego pokrojonego zielonego pora, do tego kawałki ryby z ośćmi. Można się udławić.Jeszcze nie zdarzyło mi się jeść tak paskudnej zupy. Nie polecam!

W Jastarni podają przepyszną "Zupę rybną po kaszubsku", żadnej ości, zrobiona rewekacynie, Polecam! We Francji zupa rybna "Bouillabaisse" bez ości i cudownie smakuje, również polecam. W różnych częściach Francju, różnie jest robiona.

Pozdrawiam
An