środa, 30 czerwca 2010

Z truskawkowego pola do spiżarni

Szleństwo truskawkowe trwa :) więc, żeby tradycji stało się zadość, u mnie też będzie dzisiaj truskawkowo.

A to ulubione pole :)





Niedaleko mojego domu, jest truskawkowe pole. Co jakiś czas wpadam tam i przepadam w grządkach. Ostatnio narwałam pełny kosz truskawek- tym razem, na przetwory. Dzisiaj przezentuję kilka rzeczy do spiżarni.



Konfitura truskawkowa z wanilią





Składniki:

- 1 kg truskawek
-  2 laski wanilii
-  sok z 1 - 2 limetek, albo z 1 dużej cytryny
-  cukier żelujący 2:1 czyli 1kg owoców na 0,5kg cukru żelującego.

Truskawki umyć, odszypółkować, wysuszyć na ręczniku, pokroić w ćwiartki i lekko zmiksować. Maja być też kawałki, nie tylko jednolita masa.Wanilię przekroić i wyskrobać miąższ. Włożyć do truskawek miąższ i pozostałą laskę wanilii. Wycisnąć sok z cytryny/limetki, sok ma być bez pestek, dodać do masy. Truskawki zasypać cukrem żelującym, wymieszać i zostawić na 3-4 godziny.
Po tym czasie, masę truskawkową znowu wymieszać, doprowadzić do wrzenia i gotować 4-5 min, ciągle mieszając. Wyjąć laski wanilii.  Konfiturę wlewać do gorących wyparzonych, albo  wypieczonych sloików, zamknąć je szybko i zapasteryzować.  Albo gorące przewrócić do góry dnem i pozostawić do wystygnięcia i nie pasteryzować.


Ostatnio dowiedziałam się na blogu Bei, o pasteryzacji w piekarniku. Swój sposób pasteryzacji w piekarniku padaje też Lulka, Bea cytuje jej wpis Tutaj, Warto się z tym zapoznać, bo na jeden raz wychodzi więcej słoików zapasteryzowanych, i mniej poparzonych rąk :)



Konfitura truskawkowa z zielonym pieprzem



Składniki:

- 1 kg truskawek
-  miąższ z jednej laski wanilii.
- starty kawałek świeżego imbiru, tak ok o,5 cm.
- 10-15 gram świeżego zielonego pieprzu, jeżeli nie mamy to może być ze słoika, albo suszony.
-  sok z 1 - 2 limetek, albo z 1 dużej cytryny
-  cukier żelujący 2:1 czyli, 1kg owoców na 0,5kg cukru żelującego


Konfitura jest dosyć pikantna i dobrze smakuje w towarzystwie z kozim serem. Spsób wykonania jest podobny do poprzedniego, czyli:
Truskawki umyć, odszypółkować, wysuszyć na ręczniku, pokroić w ćwiartki i lekko zmiksować. Maja być też kawałki, nie tylko jednolita masa.Wanilię przekroić i wyskrobać miąższ, włożyć do truskawek.Włożyć również zielony pieprz i starty imbir.Wycisnąć sok z cytryny/limetki , sok ma być bez pestek, dodać do masy. Truskawki zasypać cukrem żelującym, wymieszać i zostawić na 3-4 godziny.
Po tym czasie, masę truskawkową znowu wymieszać, doprowadzić do wrzenia i gotować 4-5 min, ciągle mieszając. Konfiturę wlewać do gorących wyparzonych, albo  wypieczonych sloików, zamknąć je szybko i zapasteryzować.  Albo gorące przewrócić do góry dnem i pozostawić do wystygnięcia i nie pasteryzować.



Nalewka truskawkowa





Składniki:

- 1 kg truskawek
- 2 szkl cukru
- 2 łyżki miodu, albo 1 cała laska wanilii (ta na zdjęciu nalewka jest z wanilią)

1/2 l. spirytusu plus 1szkl przegotowanej wody.

Truskawki umyć, odszypółkować i dokładnie wysuszyć na papierowym ręczniku. Truskawki zasypać na 1 godzinę cukrem. Po tym czasie, powstały sok, ewenualną resztę cukru rozpuścić w 1 szkl przegotowanej wody (letniej). Dodać do tego miód, albo zamiast miodu - przecięta do połowy laskę wanilii. To wszystko delikatnie połaczyć ze spirytusem, włożyć te truskawki, które były wcześniej zasypane cukrem. Potrząsnąć słojem i zamknąć (ja najczęściej używam grubych butelek, ponieważ mam za mało miejsca, żeby wlewać do słoji). Po 6-7 tygodniach maceracji, zleć do butelki. Niech stoi 2 tygodznie, później przefiltrować przez 3 warstwy gazy. Filtrować można nawet cały dzień i dlatego wybrać należy do tego np sobotę:)
Przefiltrowana nalewka ma stać do sklarowania i dojrzawania jakieś 4 miesiące i można degustować.
Owoce - możan jakoś wykorzystac do deserów :)

Nalewka truskawka z miodem - jest dosyć intensywna w smaku, mocna w smaku. Nalewka z wanilią - jest aromatyczna, bardziej delikatna w smaku. Co dodamy zleży od nas.


Kilka wskazówek przy robieniu nalewek, którymi ja osobiście się kieruję:
- wodę do nalewek używać zawsze przegotowaną
- owoce nie moga być nadpsute, powinny być ładne i zdrowe
- jeżeli przepis tego nie wymaga to najlepiej wódkę łączyć ze spirytusem wg książki jest 1:1, ja jednak robię 2 części wódki : na jedną część spirytusu
- maceracja powinna być nie którcej niż 6 tygodni
- nalewkę zlewac do wyparzonych i suchych butelek


sobota, 19 czerwca 2010

Lody z kwiatów czarnego bzu - Holunderblüteneis

     Obiecałam zrobić lody z sokiem kwiatów czarnego bzu bez JAJEK. To ważne, że przepis jest bez jajek, ponieważ sporo osób ma alergię na jajka i laktozę w mleku. Ja mam alergię na laktozę, moi domownicy na jajka, więc muszę się starać o różne przepisy.
    Jestem ogrmną fanką wszelakich lodów, więc nie trzeba mnie było do ich zrobienia długo namawiać :) Podaję przepis, może ktoś skorzysta. Tylko trzeba posiadać domową maszynkę do lodów, ja nie znam triku, jak je można zrobić bez owej maszyny.





Składniki:

- 3 łyżki cukru
- 450 gram (3 kubeczki) jogurtu - ja używam jogurt bez zawartości laktozy
- 200 gram (1 kubek) śmietany 30% słodkiej i płynnej - również użyłam śmietany bez zawartości laktozy
- 100 ml - 150 ml soku z kwiatów czarnego bzu (Holunderblutensirup)
- 50 ml rumu - używam białego
- 1 łyżeczka od herbaty soku z limetki - lepiej dać mniej niż za dużo, bo będzie kwaśne.

Śmietanę trochę ubić trzepaczką, tak tylko, żeby się spieniła. Cukier wymieszać w jogurcie, żeby się rozpuścił, następnie dodać sok z cytryny. Jogurt z dodatkami i śmietanę połączyć. Wstawić do lodówki do schłodzenia na jakieś 20 min. Tuż przed wlaniem masy do maszynki, dodać sok z bzu i rum. Lekko wymieszać i wlać do maszynki. Kręcić lody tak ok 20 - 30 min. Gotowe.




Bazę śmietanowo-jogurtową robię również do innych lodów np. z sokiem z płatków róż, lodów waniliowych, czekoladowych, jagodowych itd.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Odświeżone obrazki i bukiet

  Zacznę od bukietu :) będąc ostatnio na bazarku nie mogłam się oprzeć pokusie kupienia kwiatów. Tak do mnie się śmiały te lwie paszcze, peonie i róże, że musiałam się nimi zaopiekować. Powstał taki o to bukiet  do mojej pracowni :)









I obrazki z haftem, które kiedyś dostałam. Te obrazki są dosyć stare i zmontowane w jakiś stary sposób. Namordowałam się, zeby w ogóle dostać się do tego haftu. Było mnóstwo papieru, kleju i gwoździ. Sam haft był dobrze zachowany, chociaż w niektórych miejscach musiałm trochę go podkleić, żeby nie rosypał się.

Te ptaszki haftowała Pani, o której tylko słyszłam. Nie miałam przyjemności jej poznać osobiście, ponieważ nie ma już jej wśród nas. Ale wiem, że była osobą wesołą i uwielbiała haftować. W jej domu było mnóstwo rzeczy ozdobionych haftem. Niech w spokoju będzie jej pogodna dusza.





A tak, pozwoliłam sobie je oprawić :)







środa, 9 czerwca 2010

Różane zakupy





Dalsza część Różanego Dnia, tym razem w wersji konsumpcyjnej :) Z tej dziedziny był dosyć spory wybór począwszy od akcesorii kosmetycznych, upiększających, zapachowych, dekoracyjnych, ubraniowych, po spożywcze. Te ostatnie najbardziej mnie zainteresowały.

Od razu rzuciły mi się w oczy niesamowite kolory tych produktów.
Likier różany, miał niesamowity kolor, a po otworzeniu butelki, też dosyć intensywny zapach. Pani sprzedająca te likiery, pordziła mi, żeby likier serwować mieszając z szampanem, albo winem. Potwierdza, efekt tych miksów jest smaczny :)







Później kupiłam konfiturę z płatków róż i sok. Owszem mozana, zrobić samemu, ale ja nie mam w okolicy takich róż, które mogłabym wykorzystać do tego celu, więc z przyjemnością kupuję.
Konfitury były też z dodatkami ostrymi w wersji ostrzejszej- cynamonu, pieprzu, wanilii, chilli. Nie wiem, jak smakują, ponieważ nie bardzo mnie interesowały, wybrałam wersję bardziej tradycyjną do ciasteczek i lodów.






poniedziałek, 7 czerwca 2010

Rosentag, czyli różany zawrót głowy




Zaczynam się przyzwyczajać, do częstego zaczynania "od nowa" :) a tym razem od pisania nowego bloga. Jest jeszcze dla mnie nieznany w obsłudze, ale mam nadzieję, że niedługo lepiej mi będzie szło.
Na razie zaczynam od sobotniej wycieczki do Ulmu na Rosentag . Festiwal róży, odbywa się niestety tylko raz w roku, ale za to jest wspaniały i pachnący różami, więc warto się tam wybrać.
Nie byłabym sobą, gdybyn nie kupiła kilka specjałów, ale o tym będzie następnym razem, a teraz kilka fotek.





























piątek, 4 czerwca 2010

Zmiana Bloga

Powstała WIELKA KATASTROFA i nie ma już mojego bloga na bloxie. To co jest teraz tam zostało i jest - to nie jest już moj blog. Ktos inny pisze pod tamtym adresem.

Teraz moim blogiem jest ten i powoli będę go tworzyć na nowo. Jestem teraz bardzo wnerwiona i musze dojśc do siebie. Po jakimś czasie zacznę pisać. Na razie będzie przerwa, muszę ochnąć po tej stracie.

Pozdrawiam wszystkich
Agnieszka