niedziela, 9 września 2018

Książka " Wszystko wina kota! " - Agnieszka Lingas-Łoniewska



Książkę skończyłam czytać niedawno, ale nie miałam kiedy jej zaprezentować. Wcześniej nie znałam tej autorki, a książkę kupiłam ze względu na tytuł, który dosyć mocno przyciągną moją uwagę :)






         Książka " Wszystko wina kota! " - Agnieszki Lingas-Łoniewskiej - to książka o pisarskich i miłosnych perypetiach głównej bohaterki, którą jest bestsellerowa pisarka Lidia Makowska pisząca pod pseudonimem Róży Mak swoje kobiece powieści. O tym, że to Ona jest autorką tych książek wie bardzo wąskie grono osób, w tym Jej mama i przyjaciółki. 
        Fanki i wydawca jej powieści, chcą spotkania autorskiego z tajemniczą autorką, ale Ona stanowczo odmawia, chociaż......... w niedługim czasie ma to się zmienić. Kot, który namiesza w jej życiu, po części też się do tego przyczyni, a także pozna ją z tajemniczym sąsiadem.
 To tak wszystko w skrócie, żeby nie zabierać przyjemności odkrywania treści książki.

Książka jest romantyczna, pogodna, optymistyczna i przede wszystkim kobieca. Także mówiąca o zaufaniu i prawdzie. Idealna na wieczorny relaks po pracy.
       Podoba mnie się styl pisarski pani Lingas-Łoniewskiej, więc może to nie będzie jedyna książka jaką kupiłam tej autorki, zobaczymy co nowego się ukaże w księgarni.

Pozdrawiam An.

piątek, 7 września 2018

Sobotnie pogaduszki - moje tegoroczne kosmetyczne hity


      W ''Sobotnich pogaduszkach'' chciałam przedstawić kosmetyki, które sprawdziły się u mnie. Oczywiście każdy ma inną skórę i problemy z nią związaną, więc to będą moje osobiste hity kosmetyczne niż ogólne, ale mimo wszystko chciałam zwrócić na nie uwagę.



1. Krem do twarzy z dodatkiem nagietka  - dla mnie rewelacja :) To moje odkrycie tego roku. Stosuję na wieczór i na dzień.




Te kremy z nagietkiem kupiłam w Rossmannie, ale to nie ma znaczenia, bo w sklepach zielarskich są o wiele lepsze kosmetyki. Krem nagietkowy z zasady ma łagodzić podrażnienia i być ochronny, a te dodatkowo są łagodne. Minusem jest ich nieco intensywny zapach, ale bez przesady.

W moim przyszłym ogrodzie na pewno zasieje nagietek lekarski. Myśle, że jako dodatek do kąpieli też się sprawdzi.



2. Żel pod oczy ze świetlikiem z rumiankiem, oraz maseczka na twarz w okolice oczu.  Żel ze świetlika używam od kilku lat i jestem zadowolona. Ten z dodatkiem rumianku też jest dobry, chociaż wolę bez dodatków.



Maseczka do twarzy, to moje odkrycie tego lata. Dobrze nawilża skóre i nie podrażnia jej, a to dla mnie ważne, bo sporo maseczek podrażnia i alergizuje mi twarz. Maseczka jest w formie nasączonej chustki wyciętej w sposób prezentowany na opakowaniu.



3. Szampon do włosów i odżywka - Pokrzepol. Szampon i odżywka zawiera mix roślin. Z tego zestawu jestem bardzo zadowolona, jest wydajny i pasuje mi doskonale, czego nie mogę powiedzieć o innych szamponach, które posiadam w domu. Zestaw kupiłam w sklepie zielarskim, będąc w odwiedzinach u mamy.






4. Mydła pod prysznic - witaminowy olejek (Bielenda) i lawendowy (Alverde). Oba dobrze się sprawdziły, orzeźwiające, świeże zapachy i wydajne. Ten Bielendy jest już przeze mnie zużyty, był rewelacyjny. To hit mojego lata i będzie kojarzył mi się z wakacjami i słońcem.
Lawendowy lubię już od dawna, to jest już kolejne opakowanie i pewnie nie ostatnie :)





A jakie są Wasze tegoroczne hity kosmetyczne ? Pozdrawiam An





***

Ten blog nie jest blogiem kosmetycznym - nie reklamuję żadnych firm kosmetycznych. Kosmetyki są kupione przeze mnie i nie dostałam ich do testowania.

*** 
 
 
 
 

wtorek, 4 września 2018

Wakacje nad morzem - Cuxhaven



        Cuxhaven , to ostatnio częsty cel naszych podróży wakacyjnych. W samym miasteczku jest sporo atrakcji, przyjemne knajpki, ładnie zrobione wejście na plażę, sporo koszy plażowych, tylko korzystać i odpoczywać.  My jednak lubimy także zwiedzać okolicę, a jest co oglądać. Najbliższy memu sercu jest Ottendorf, spokojne, ciche miasteczko. Wręcz tam odpoczywam od codziennego zgiełku i ludzi. Bardzo lubię tę mieścinę.


Ale na początek kilka zdjęć z Cuxhaven



                                                              
                                                               Plaża w Cuxhaven




Po odpływie morza, w miejscu tam gdzie było morze, można spotkać pełne muszelki, czyli w środku z mieszkańcem :)  Takich pełnych, nigdy nie spotkałam na plaży nad Bałtykiem. Owszem są, ale puste połówki.




Na molo było mnóstwo takich przyczepionych kłódek. Najstarsza, którą udało mi się dojrzeć była z 1990 roku, ciekawe czy miłość nowożeńców z ów roku przetrwała do dzisiaj :)





Kuter rybacki wracający z połowu krabów, specjalność tamtejszego regionu. Są przepyszne. A jak już mowa o jedzeniu, to poniższe zdjęcie przedstawia prawie nasz codzienny zestaw obiadowy - flądra smażona, warzywa z grilla i frytki, ewentualnie ziemniaki gotowane. Pychota.






Takie piękne wycieczkowce widzieliśmy z naszego balkonu. Oświetlone jak choinki :)









Kilka zdjęć z Ottendorfu:



"Libelle" to fajny sklep z różnościami typu Green Gate.












                                    A to jest pomnik "Utröper" czyli dawny - Krzykacz Miejski.







A to jest pamiątka z wakacji, czyli malutki naparstek :) robótka zazdrostki coraz większa






i to koniec naszej podróży i wakacji , trzeba wracać do pracy.

Pozdrawiam An