środa, 28 września 2011

... jak wędrowne ptaki

odlatujemy w nowe miejsce. Padła decyzja - wyprowadzamy się .
Przeprowadzam się do nowego miejsca, nowego miasta, nowej pracy  i nowych wyzawań :) to już któraś tam kolejna moja/nasza przeprowadzka i rozpoczynanie "od początku nowego życia". Co ma swoje plusy i minusy jak każda decyzja.

        Znowu będę pieczołowicie okręcać papierem sztućce mojej babci,  szukać dobrego miejsca na lampę, zastanawić się jak przewieźć moje kieliszki kryształowe, jak popakować wszystkie drogie mojemu sercu pamiątki. Jak spakować te wszystkie hobby-pudła. Jak upchnąć wszystkie ciuchy, mnóstwo sloików ze spiżarni, co zrobić jak mój kochany fotel-uszak nie zmieści się przez drzwi nowego mieszkania ??? :)
A pakowanie kuchni - to już mnie ta sama myśl dobija - tą zmorę zostawię na koniec.

Czasami, już jestem tymi wszystkimi zmianami ogromnie zmęczona, ciągle na walizkach, a z drugiej strony co raz bardziej przybliżam się do spełnienia mojego/naszego marzenia.
Na razie muszę odpuścić sobie dłubanie i wymyślanie, na dalszą przyszłość. Teraz muszę iść po kartony do piwnicy i zacząć się pakować.

Miłej jesieni z przetworami dyniowymi, śliwkowymi, gruszkowymi i pomidorowymi. Miłego haftowania i robienia albumów w ciche jesienne wieczory. Do zobaczenia po przeprowadzce :)


czwartek, 15 września 2011

Dynia marynowana i pestki

Sezon jesienny obfituje w różnego rodzaju dynie. Wybrałam na początek dynie Butternut, albo Butternuss - u mnie na bazarku funkcjonują obie nazwy i obie nazwy sa prawidłowe :) Zapewne to zależy od regionu. Po polsku - Dynia piżmowa.

Ta wersja dyni w marynacie chyba najbardziej mi pasuje. Przepis jest na 1 kg dyni.



Dynia marynowana




Składniki:
1kg dyni   (waga po obraniu i wypestkowaniu dyni)
200 gram cukru
sól - ok. 1/2 łyżeczki od herbaty
ocet 6%  (ilość zależna jest od powstałego płynu , czyli: sok + woda)
2 szklanki wody  (jedna szklana jest jednak za mało trzeba dac 2 szklanki)

przyprawy jakie się chce, ja użyłam:
- gwiazdkę anyżu
- korę cynamonu
- ziele angielskie
- goździki
- liście laurowe
- gorczyca

* uważam, że najlepsza dynia do marynowania, to zwykła kilogramowa dynia z gatunku olbrzymek :)

Obraną dynię i wypestkowaną, pokroić w równomierną kostkę. Dynię włożyć do miski i zasypać cukrem i zostawić na noc.
Następnego dnia -  do soku który powstał z dyni, dolać 2 szklanki wody. Wyjąć dynię z płynu (Płyn to jest sok z dyni + 2 szkl wody).  Płyn doprowadzićdo wrzenia i wrzucić kostki dyni , gotować je max 7 minut. Właściwie, to zależy od twardości dyni, wielkości kostek i dlatego czas gotowania jest różny dla każdej dyni i trzeba sprawdzać, zeby dynia nie wyszła za miękka.
          Ugotowane kostki dyni wkładać do przygotowanych wcześniej słoików. Płyn z dyni przelać do miarki i zmierzyc ilość. Tyle ile będzie tego płynu, tyle samo użyć octu 6%. Ocet i płyn plus przyprawy gotować ok 10 min. Gorącą zalewą zalewać dynię. Słoiki od razu zakręcać i pasteryzować ok 10 min. Ja pasteryzuję tradycyjnie w garze z gorącą wodą.

Pestek po dyni nie wyrzuciłam :) Mam nadzieję, że w przyszłym roku wyroną z nich piękne sadzonki dyni piżmowej.





Pozdrawiam
An

wtorek, 13 września 2011

Zawijaski z przeszłości

Dzisiejszy post jest trochę przykryty kurzem.

Jak już kiedyś wspominałam zajmuję się genealogią swojej rodziny. To niesamowite odkrywać te "nowe" w stecz pokolenia, chociaż co raz trudniej.
Czym w odleglejsze lata, tym trudniej znaleźć dokumenty i oczywiście je odczytać. Ja radzę sobie z rosyjskim i niemieckim, to na łacinie padam :) ale nie o tym chciałam pisać.
           Na początku zupełeni nie wiedziałam jak należy poszukiwac dokumenty w archiwum, ale teraz to już mi idzie jak trzeba, tylko czasami długo się czeka na swoją kolej.
Także jak się interesujecie losami rodziny, albo chcecie przakazać historię swoim dzieciom, to jeżeli tylko możecie pytajcie o wszystko swoje babcie, dziadków, straszych krewnych. To najlepsze źródło informacji. Bo czasami przychodzi taki dzień, gdzie znajduje się zdjęcie z zamierzchłej przeszłości i nikt nei potrafi powiedzieć, kto jest na zdjęciu i gdzie zostało zrobione. Korzystajcie jak możecie.

            Nie wiem czy wiecie, ale taka jedna metryka to istna skarbnica wiedzy o rodzinie. Składa sie z wielu wiadomości począwszy od daty i miejsca, po imiona, wiek i zawody świadków, czasami ich koligacje z zaintersowanymi, po przez dokładne informacje odnośnie rodzicow, chrzestnych, np czy są powtórnie i z kim żonaci, a w przypadku aktu zgonu kogo po sobie zostawiają. A jakie sformułowania stosują, np "... wszyscy zgromadzeni w przytomności umysłu oświadczają...." , albo  "... okazał nam dziecinę płci żeńskiej zrodzone z niego i jego prawowitej małżonki Florentyny Wilhelminy z domu ..... ".
            Imiona są niesamowite, czasem chyba grubym kurzem pokryte, np Scholastyka, Petronela, Kunegunda, albo wśród panów królują imiona - Jan, Jakub i Krystyn a czasem nawet pisane Chrystyn. Raz udało mi się spotkać z imieniem JanChrzyciciel.


Niby pisane w moim ojczystym języku, ale trudne do odczytania ze wględu na tego wszelkiego rodzaju zawijaski i ozdobniki. Ale właśnie te ozdobniki strasznie mi się spodobały i spróbowałam sama coś napisac ozdobnikowo.
Wcale nie jest łatwo. Wychodzi mi koślawie, ale tak mi się to podoba, że będę próbować dalej.
Na razie tylko tyle jest zdatne do pokazania, czyli etykiety do soku malinowego :)







Korzystam z tej strony o kaligrafii:
http://www.kalligraphie.com/83-0-Anglaise.html


Ja jestem pokoleniem pamiętników w szkole i teraz ciesze się jak go przeglądam. I te śmieszne wierszyki, zaginane różki sekretowe:
"Na górze róże na dole fiołki my się kochajmy jak dwa aniołki"

Szkoda, że pokolenie naszych dzieci, już przecież teraz dorosłych nie ma takich wspomniem i nie wpisywało sie w pamiętniki, to takie było sympatyczne i po latach tyle wraca wspomnień.


Pozdrawiam
An