środa, 24 lutego 2016

Książka "Rok w Prowansji"- Peter Mayle







"Rok w Prowansji" Peter Mayle - to książka, do której lubię powracać. Czytałam ją już nie raz i za każdym razem z równie szczerym uśmiechem.

Autor książki przeprowadził się z Anglii do Francji, a dokładnie do Prowansji, wraz z żoną kupili tam dom i zamieszkali. Wszystko pięknie brzmi jak bajka, ale rzeczywistość była nieco inna, bo dom był stary i do remontu, a okoliczni mieszkańcy lekko dziwni, ale na swój sposób przyjaźni.
         Peter Mayle w swojej książce, opisuje właśnie te swoje perypetie związane z remontem domu, opisuje w zabawny sposób mieszkańców i różne historie z nimi związane, opisuje swoje życie dzielone między remontem a  najazdami znajomych i znajomych królika - bo przecież mieszkają w Prowansji  i spanie jest darmowe :)
Wszystko przedstawia z humorem, może nawet z lekką satyrą, ale dającą na pewno do myślenia.
        Książka jest podzielona na rozdziały, a każdy rozdział, to jeden miesiąc z roku. Czyta się ją szybko i przyjemnie, w sam raz na popołudnie z dobrą herbatką kwiatową :) Ja jestem ogromną wielbicielką wszystkich książek Peter'a Mayle'a.

Pozdrawiam i zapraszam do czytania :)
An

niedziela, 14 lutego 2016

Malutki czajniczek z kwiatami






    Ten malutki czajniczek, o pojemności ok.200ml, znalazłam w sklepie zielarskim. Od razu mnie zachwycił. Teraz poszukiwania herbaty, nie chciałam zwykłej mieszanki, interesowała mnie kwiatowa. I w piątek, właśnie taką znalazłam w markecie, ziołowo-kwiatową. Mieszanka jest cudowna, niezwykła, do niezwykłego czajniczka. Herbata w smaku jest gorzkawa, czuć wyraźnie tymianek, taka jak dla mnie to, na sympatyczne popołudnie.

Jestem pod wrażeniem i herbaty i czajniczka, więc zrobiłam parę fotek i poświęciłam im cały wpis:)




Czajniczek jest malutki, swobodnie mieści się w dłoni :)





Herbaty wystarczy włożyć 1 łyżkę, nie więcej.





Mieszanka jest kwiatowa min. zawiera kwiat nagietka, kwiat malwy, melisę cytrynową, tymianek. Jeszcze takiej herbaty w sklepie nie widziałam. A tą znalazłam w dziale bio. Jeszcze były inne mieszanki, ale ta mnie zachwyciła tymi kolorami kwiatow.





 Herbata parzy się ok 8-10min. Kwiaty pęcznieją i wyglądają obłędnie. To piekne w czajniczku, to jest kwiat nagietka, przepiękny. Te chińskie kwiaty, które kupuje się w sklepie zielarskim do zaparzenia w czajniczku, mogą się schować przy nagietku. Nasz europejski, piękny, pomarańczowy nagietek lekarski, bije je o głowę :)





A teraz tak przygotowaną herbatę ziołową zabieram na tacy i zanoszę do pokoju, gdzie już na mnie czeka książka. A jaka to książka, to napiszę w następnym poście :)


Pozdrawiam
An


środa, 10 lutego 2016

Luty - Orchidea


     Już po karnawałowych zbytkach i czas zacząć spokojniejszy tryb życia. U mnie się to objawia, czytaniem książek. Ostatnio kupiłam trzy, więc będę miała co czytać, a i mały hafcik też jest w planie do zrobienia. Także zimowe wieczory mam już zaplanowane.

W zeszłym roku w styczniu dostałam w prezencie Orchidee. Nie jestem amatorem tych kwiatów, nie znam się na ich hodowli, a także ich nie kupuję nikomu w prezencie. Cóż, lubię kwiaty, więc było mi go szkoda wyrzucić, poczytałam trochę o nich i zastosowałam się do "instrukcji". Nie dawałam sobie ani kwiatu żadnych wielkich szans. Aż tu jeszcze w zeszłym roku, w grudniu, wypuścił wysoki pęd. Zorientowałam się , że to nie kolejny korzeń, tylko pęd kwiatowy. A w styczniu tego roku zakwitły kwiaty, jeden po drugim, całe siedem pączków się otworzyło. Byłam zdumiona, że się udało. Jestem z niej dumna :)

Teraz zastanawiam się czy dokupić jej do towarzystwa jeszcze jedną Orchidee, czy zostawić ją samą, bo przecież królowa jest tylko jedna :) :)

A to moja duma, stoi na parapecie :









Pozdrawiam
An z Chatki

czwartek, 4 lutego 2016

Tłusty Czwartek - pączek musi być


W Tłusty Czwartek nie może się obyć bez pączków :) Cytując książkę "Polskie obrzędy i zwyczaje" B.Ogrodowskiej, :
          "W tłusty czwartek nigdzie nie mogło zabraknąć smażonych na tłuszczu słodkich racuchów, blinów i pampuchów oraz lepszych i delikatniejszych ciast, pączków i chrustów (zwanych faworkami) ..... Pączki bowiem, od kilku stuleci są wielkim, polskim specjałem karnawałowym i specjalnością kuchni polskiej"

 Z tym, że pączki najlepiej smakują w Polsce, potwierdzam. Są miękkie , ale nie za słodkie, z lukrem i ze skórką pomarańczową, a konfitura z dodatkiem róży...mmm rozpływa się w ustach.  Niemieckie pączki są za puchate i ze słodkim dżemem, posypane cukrem-pudrem, nie mają wyrazu, są za słodkie, ale można je zjeść i to taki substytut, zamiast moich ukochanych pączusiów z różą. Jak to się mówi, "na bez rybiu, to i rak też ryba" :)
A, że jeszcze trwa karnawał (tutaj nazywa się Fasching), na dodatek jest dzisiaj Tłusty Czwartek to i słodkiego tutejszego pączusia Krapfen'a kupiłam. Na niniejszym obrazku załączony i już pożarty :)




Najlepsze pączki w Warszawie można kupić w Pracowni Cukierniczej Zagoźdźińskich na Górczewskiej i u Bliklego na Nowym Świecie.  Zawsze mi smakowały :)

Życzę dobrej zabawy i dużo pączków
Pozdrawiam
An