wtorek, 29 grudnia 2015

Świątecznie



 Dziękuję Wszystkim za życzenia i odwiedziny.


Ach, już święta minęły, wracamy to rzeczywistości. Całe szczęście, że na osłodę zostaje jeszcze sylwester :)
           Poniedziałek poświąteczny, u mnie znaczy tylko jedno - zaczynają się WYPRZEDAŻE :)  nawet do 70% . Mnie nie interesują ciuchy i buty, bo mam ich od groma, ale za to interesujące są obniżki cen porcelany markowej, i nie tylko markowej, świątecznych akcesorii i ozdóbek, garnków wszelakich, ręczników, tekstyliów itd. Pojechałam dzisiaj do 2 sklepów w jednym kupiłam bieżnik w ciemne cekiny, na przyjęcie sylwestrowe, będzie ładnie pasował. Kupiłam też bombkę, ale najbardziej cieszą mnie zakupy porcelany w Villeroy&Boch. Zawsze na nie poluję i tym razem zdobyłam dwie miseczki i zawieszki "piernikowe" , za cenę 50% taniej.

           Ale to wszystko na marginesie, bo mimo że, po świętach, to ja jestem jeszcze w świątecznym nastroju, w domu nadal świątecznie i będę się tym cieszyć, ile się da :)
Kilka fotek :)










To są domki na świeczki typu teelicht. Kupuję co roku jedną, na świątecznych jarmarkach. Ostatnio kupiłam w Stuttgarcie kościółek - jest na pierwszym zdjęciu. Wszystkie stawiam na parapecie.




Szklany aniołek, to prezent od mojej mamy. Zawsze towarzyszy nam w Święta.



I mój wyrób- makowiec. Nasze ulubione świąteczne ciasto.


Pozdrawiam
An




poniedziałek, 21 grudnia 2015

Książka "Polskie obrzędy i zwyczaje. Doroczne "- B.Ogrodowska

   




         Jestem zachwycona tą książką i polecam wszystkim, którzy interesują się polskimi obyczajami. Książkę kupiłam w Empiku, w zeszłym roku i świetnie się stało, bo książka towarzyszyła mi przez resztę roku. Mogłam, wraz z z ksiażką śledzić, a przede wszystkim zaznajomić się z dawnymi prawie już zapomnianymi zwyczajami, odpowiadającymi nastaniem danej pory roku.

      Dużo się nauczyłam, dowiedziałam, ale też niektóre z nich postanowiłam wcielić w życie, żeby ocalić od zapomnienia :)  np. Każdy wie, ze tradycyjnie rozpoczynamy wieczerzę Wigilijną, w momencie pojawienia się na niebie pierwszej Gwiazdki i od dzielenia się opłatkiem. Ale, nie każdy wie, że dawniej z opłatka robiono także ozdoby, np gwiazdę.


       Kolejnym interesującym zwyczajem było, zachowanie w portfelu łuski ze świątecznego karpia (i to jest powszechnie znane), ale także kawałek ości rybiej (i tego nie wiedziałam), to miało nam dać, że nie zabraknie nam kasy przez cały rok.  Autorka pisze, że z tego samego powodu, dobrze było mieć przy sobie portfel podczas wigilii. U mnie z kasą jest różnie, więc zastosuje dla pewności wszystkie te zwyczaje :) :)
     Są też przepisy kulinarne. Takim, mało mi znanym przepisem potrawy wigilijnej jest zupa migdałowa. Kiedyś mi babcia o niej opowiadała, ale nie wiedziałam jak ją wykonać. Teraz już mam tradycyjny przepis i mogę zrobić, jak oczywiście wystarczy mi na to czasu.







      Książka "Polskie obrzędy i zwyczaje. doroczne" z serii ocalić od zapomnienia, pani Barbary Ogrodowskiej, jak wcześniej nadmieniłam, jest podzielona na cztery pory roku i związane z tym święta jakie obchodzimy.
      Język książki jest przystępny i dobrze się ją czyta, są także w kolorowych bocznych szpaltach przytoczone przepisy kulinarne, jest dużo zdjęć i wyjaśnien. Ta książka jest jedna z kilku tej serii, są jeszcze np. "Polskie tradycje i obyczaje rodzinne", "Tradycje polskiego stołu". Na razie kupiłam tylko tą książkę, ale jestem zaciekawiona dalszymi pozycjami tej autorki.

Jak ktoś jeszcze nie ma prezentu, to ta książka może być dobrym pomysłem własnie na prezent gwiazdkowy.


Życzę wszystkim 
rodzinnych i miłych 
Świąt Bożego Narodzenia,
wpomnijcie w Wigilię
o tych nam bliskich osobach,
których już z nami nie ma.
Bądźcie szczęśliwi i radośni!
życzy An z Chatki




Pozdrawiam
An

sobota, 19 grudnia 2015

Śnieżny ptaszek - mini kurs


Żeby nie było tak kulinarnie, to pokażę co robię w wolnym czasie, czyli późnym wieczorem :)
   
       Gwiazdki i ptaszki to są moje  ulubione tematy świąteczne. Dzisiaj będzie o ptaszkach :) Co roku staram się robić podobnego ptaszka w różnych kolorach, ale najbardziej lubię białe. Zdjęcia robiłam już dawno i postanowiłam je pokazać, może jeszcze ktoś się skusi na brokatowego ptaszka i zrobi na swoją choinkę.




Potrzebne materiały:

- kawałek styropianu (ja kupuje styropian w formie małego serca)
- sztywny drucik, albo długi patyczek- szaszłyk
- zacisk tzw.krokodylek
- klej do styropianu ja używam UHU (próbowałam innych, ale brokat nie chciał się przykleić)
- klej na gorąco
- ostry nożyk
- piórka
- wszelkiego rodzaju małe koraliki, cekiny, brokaty, pół perełki i pół kryształki (takie z jednej strony płaskie, można je kupić w sklepach z dodatkami do dekupażu, czy kartek,itp.)

1. Ze styropianu ostrym nożykiem wyrzeźbić korpus ptaszka. To nie jest takie proste, więc żeby sobie ułatwić pracę, kupuję styropianowe małe serduszka. Wtedy odcinam jedną stronę serca i lekko ją formuję, żeby przypominało ptaszka.






2. Wyrzeźbiony korpusik nadziewam na  drut, albo na wykałaczkę,taką długą na szaszłyk. Teraz ozdabiam, czyli całego smaruję klejem UHU do styropianu i grubo obsypuję brokatem. Czekam jak wyschnie, i nadmiar brokatu lekko strącam. Teraz ozdabiam przyklejając perełki, koraliki, kryształki.






3. Jak już koraliki dobrze się trzymają i klej przesechł, to zaczynam ozdabiać piórami. Z tyłu korpusu robię dziurę, np ostrą częścią wykałaczki. Biorę kilka ładnych, długich piórek, i wciskam do tyłu korpusu. Można użyć kleju, jak wypadają piórka.

       Skrzydełka robię z bardzo dużego cekina. Od spodu cekina przyklejam małe piórka. Nadcinam ostrym nożykiem boki korpusu i w te nacięcia wpycham cekiny z przyklejonymi piórkami. Oczywiście cekinem do wierzchu, wtedy nie widać klejenia piór. Można też, na tego dużego cekina, poprzyklejać mniejsze, albo przykleić brokat.







4. I na końcu przyklejam oczka z koralików i dziobek. Dziobek robię z papieru, taka mała tubka i przyklejam. Krokodylka przyklejam klejem na gorąco na spodzie ptaszka. Trzeba uważać, żeby się nie poparzyć.






5. A tu gotowy już śnieżny ptaszek






A tutaj ptaszek w czerwonym kolorze, ze złotymi oczkami.






Miłego wieczoru. Pozdrawiam
An

niedziela, 13 grudnia 2015

Pierogi z kapustą i grzybami



   Dzisiaj jest trzecia niedziela adwentu i już zapaliłam trzecią świecę. Czas na kolejny świąteczno-kuchenny post. Dzisiaj prezentuję pierogi z kapustą i grzybami, które robię przed świętami i zamrażam.


                               Pierogi z kapustą i grzybami





Ciasto:

3 szkl. mąki (ja używam bardzo drobnej takiej na kluski i späzle)
1 szkl. ciepłej wody, może być mniej
1 łyżeczka miękkiego masła
sól
Robię ciasto nie używając jajek, ale jak ktoś chce to można dać jedno jajko.

Farsz:

300g kapusty kiszonej
300g pieczarek (ze względu na moich gości, nie używam grzybów leśnych)
1 duża cebula
sól
pieprz
olej albo masło do smażenia


Farsz:
Kapustę należy wycisnąć. Włożyć do garnka, podlać trochę wodą i dusić pod przykryciem do miękkości. Ja lubię jak kapusta jest kwaśna, ale jak komuś to przeszkadza, to po wyciśnięciu soku można jeszcze przepłukać kapustę na sicie i dopiero włożyć do garnka, zalać wodą i dusić. Jak kapusta będzie miękka, wyjąć ją z garnka, żeby przestygła, później bardzo dobrze wycisnąć i pokroić. Tak przygotowaną kapustę przełożyć do miski.
       Cebulę obrać, pokroić bardzo drobno i zeszklić na patelni. Można smażyć na niewielkiej ilości oleju albo masła. Zeszkloną cebulę przełożyć do miski z już przygotowaną kapustą.
       Pieczarki umyć pod bieżącą wodą, osuszyć na sicie, obrać ze skórki, potem pokroić w talarki. Dodać do patelni trochę oleju i smażyć pieczarki. Jak trochę się podsmażą, to przykryć pokrywką i poddusić. Jak będzie za mało soku/płynu to dodać trochę wody. Jak będą już dobre wyjąć z patelni, ostudzić i drobno posiekać.
      Dodać posiekane pieczarki do miski z kapusta i cebulą. Dobrze wymieszać, doprawić solą i pieprzem. Farsz jest gotowy.

Ps Jak wszystko razem się gotuje, to farsz ma bardzo ciemny kolor. Ja takiego nie lubię, więc wszystko robię oddzielnie.

Ciasto:
Mąkę przesiać, dodać łyżeczkę miękkiego masła (można dodać już rozpuszczone), dodać szczyptę soli, (jak ktoś chce może dodać jajko). Wymieszać ręką i dodawać powoli ciepłej wody. Tylko żeby, ciasto nie wyszło za żadkie. Dobrze wyrobić ciasto. Przykryć ciasto ściereczką i odłożyć na 20 min do odpoczynku.
         Ciasto podzielić na 3 części. Rozwałkować wyciąć, krążki, nakładać łyżeczką niewielką ilość farszu i lepić pierogi. Ja surowe pierogi odkładam i przykrywam ściereczką, żeby nie wyschły. Jak wszystkie ulepię, wtedy je gotuję.

W dużym garnku zagotować wodę, trochę posolić, dodać łyżkę oleju. Na wrzącą wodę wrzucać pierogi. Nie za dużo, i trzeba trochę zamieszać wodą, żeby nie przylepiły się do dna. Najlepiej gotować partiami. Od wypłynięcia pierogów gotować tak ok 10 min.

Ja studzę pierogi i już zimne paczkuję po 10 sztuk i zamrażam. Tak samo robię z uszkami do barszczu czerwonego.

Taki piękny niedzielny wieczór, że czas wybrać się na jarmark świąteczny. Najlepiej wieczorem, wtedy pięknie błyszczą się światełka straganów.

Pozdrawiam
An

piątek, 11 grudnia 2015

Kilka porad - jak filetować karpia



         Dzisiaj będzie post o karpiu :)  taki nietypowy post i bardziej kuchenno- świąteczny. Nie każdy potrafi wyfiletować rybę, a w tym przypadku karpia, a w sklepie płaci sporo więcej kasy za gotowy filet. Niepotrzebnie, bo sprawa jest bardzo prosta.
         Moje początki też nie były jakoś szczególnie udane, ale za trzecim razem wychodziło mi już o wiele lepiej.  Dlatego postanowiłam podzielić się swoim doświadczeniem.
Na pracę nad zdjęciami zaczęłam  późno i zdjęcia są trochę ciemne, ale mam nadzieję, ze wszytko jest jasno pokazane.


Przygotowanie miejsca i ryby

Miejsce, gdzie będziemy filetować rybę, należy zabezpieczyć. Ja układam na blacie folię aluminiową, całkowicie zakrywając blat. Przyszykowuję dwa ostre noże, kuchenny papier ręcznikowy, deskę do krojenia, miskę.

 Karpia kupuję wypatroszonego. Ten waży 1,10 kg. Do smażenia i do galarety karpia, najlepiej kupować ważącego tak ok. 1- 1,50 kg.  Są najsmaczniejsze, bo nie takie tłuste. Natomiast do faszerowania, lepsza jest ryba większa. Ja w tym roku kupiłam 3 karpie, więc miałam co filetować.

Pracę zaczynam od wymycia środka ryby z resztek i dokładnie ją wypłukuje. Rybę wycieram papierem kuchennym. Nożem zeskrobuje łuski. Na tym karpiu jest ich mało, ale są też karpie całe w łuskach i trzeba sporo pracy żeby je wszystkie zeskrobać. Ryba jest przygotowana do filetowania.


1. Należy naciąć rybę w miejscu za głową i za przednią płetwą. Jeżeli ryba się wyślizguje, dobrze jest ją trzymać przez papier kuchenny, albo czystą ściereczkę bawełnianą, tylko ta ścierka jest już do wywalenia, bo nawet po upraniu jest kiepska.






2. Drugie cięcie należy wykonać przy ogonie, docinając też tylną płetwę.






3. Trzecie cięcie należy wykonać na grzbiecie ryby.






4. Tak przygotowaną rybę można zacząć filetować. Należy włożyć nóż w cięcie na grzbiecie i to cięcie pogłębiać. Nóż prowadzić prawie po ościach i czubkiem odcinać mięso od ości. nie spiesząc się, delikatnie. Może przeszkadzać dolna płetwa, ale jest przycięta, więc nie powinno być dużego problemu.





5. Z drugiej strony ryby należy tak samo postąpić. Na końcu zostaje tylko łeb, ości i ogon.






6. Gotowy płat ryby ze skórą, czyli filet :)






7. Filet można wyrównać nożem, albo zostawić poszarpany. Teraz można poporcjować filet. Z tego filetu wyjdą 3 porcje.

I to jest produkt wyjściowy, porcje karpia można usmażyć, upiec, albo ugotować do galarety.






8. A z ości i resztek można ugotować wywar do galarety, albo do zupy rybnej. 

Rada : żeby w bulionie rybnym nie było żadnej, nawet maluteńkiej ości, należy go przefiltrować przez 3 warstwy gazy, albo przez gęsto tkaną ściereczkę bawełnianą.







Mam nadzieje, że wszystko jasno napisałam. Pewnie lepszy byłby film, ale sama nie mam możliwości go nakręcić filetując rybę, więc zrobiłam zdjęcia.

Miłej i udanej pracy przy rybkach :)
Pozdrawiam
An

niedziela, 6 grudnia 2015

Drugi tydzień adwentu










            Dawno mnie nie było i blog trochę pokrył się kurzem, a że czas przedświąteczny, to trochę porządków przyda się i na blogu.

           Adwent bardzo lubię,  to dla mnie czas ciepłych uczuć, zmarzniętego nosa, ciasteczek i kolorowych świątecznych jarmarków. A także, czas poszukiwania prezentów dla najbliższych i temu właśnie się oddaję :) szukanie odpowiednich drobiazgów i trafienie w gusta obdarowanego, to nie lada trudność, więc sobie i Wam życzę dużo cierpliwości i dobrego oka :)

Pozdrawiam
An

wtorek, 2 czerwca 2015

Przerwa wakacyjna


Nadszedł czas na wakacyjną przerwę :) Jestem zmęczona, ale i tak bardzo cieszę się na wyjazd, chociaż podróż będzie wyczerpująca. Ale na miejscu będzie już cudownie. Zabieram robótkę hafciarską i książki, mam zamiar trochę po leniuchować ;)
Życzę sobie i Wam, moim miłym gościom bloga , żeby nasze wakacje udały się pod każdym względem.



Zapraszam ponownie po wakacjach, czyli za dwa miesiące :) 



Na koniec, jeszcze moje ulubione wakacyjne danie "Małże po marynarsku". Nie podaje przepisu, każdy go zna, bo to najprostsze do wykonania danie z małżami.






Pa, pa

Pozdrawiam
An z Chatki


wtorek, 19 maja 2015

Deser z truskawkami


         Na blogach pojawiły się przepisy na desery i koktajle, z różnymi kaszami, otrębami, warzywami i owocami, z niską ilością kalorii, itd. Dziewczyny się starają, robią zdrowe, piękne, kolorowe, kuszące i zachęcające do zjedzenia desery. Problem w tym, że też i czasochłonne. Po pracy, to już mi się nic nie chce,tylko klapnąć na sofie, a co mówić jeszcze o zrobieniu zdrowego deseru, więc ja robię sobie deser, owszem, na poprawę nastroju, ale szybki i kaloryczny. Sezon na truskawki w pełni, więc deser będzie z truskawkami.


Deser z truskawkami




Składniki:
- garść amarettini, albo biszkoptów, albo herbatników
- 4-5 łyżeczek zaparzonej kawy (jak ktoś nie pije kawy, to może być sok)
- kilka świeżych truskawek
- bita śmietana, albo serek waniliowy, czy mascarpone, albo jogurt



Pokruszyć w dłoniach amarettini (jeżeli nie mamy używamy zwykłych biszkoptów) i wrzucić na dno szklanki.  5 łyżeczek zaparzonej kawy nalać na pokruszone ciasteczka. Ciasteczka są suche, więc kawa je trochę namoczy i nada miłego aromatu.






Truskawki umyć, wyszypułkować i pokroić w cząstki albo w plasterki. Ja mam taki fajny gadżet do krojenia truskawek, więc kroję je w plasterki. Truskawki wrzucić na namoczone ciasteczka.





 Teraz czas na bita śmietanę, albo serek waniliowy.  I deser o trzech warstwach - gotowy.
Smacznego :)

Pozdrawiam An


piątek, 17 kwietnia 2015

Książka "Marianna i róże"- J.Fedorowicz, J.Konopińska







Książka "Marianna i róże"- J.Fedorowicz, J.Konopińska, jest to cudowny, pięknie napisany pamiętnik, na podstawie prawdziwych historii rodziny Malinowskich i Jasieckich mieszkających w XIX / XX wieku w Wielkim Księstwie Poznańskim. Przepiękny opis życia codziennego, przyrody, zwyczajów, trosk, radości z narodzin dzieci, ślubów, zwykłej rodziny ziemiańskiej.  A wszystko to jest pokazane na tle wydarzeń historycznych.
             Marianna Malinowska poznaje swojego przyszłego męża Michała Jasieckiego na przyjęciu weselnym swojej siostry. Marianna rodzi kilkoro dzieci, prawie same córki, tylko jednego syna. Ich syn rodzynek :) jest nazywany jedynakiem i to on przejmie schedę po ojcu. Najważniejsza dla Marianny jest rodzina i dom. Dba o to, żeby niczego im nie zabrakło, a życie toczyło się sprawnie, dlatego dni Marianny są po brzegi wypełnione obowiązkami. Właśnie, to zwykłe życie jakie prowadzi rodzina jest fascynujące i wbrew pozorom pełne emocji i prawdy o nich samych:)
            Książka zafascynowała mnie od pierwszych stron, życie Marianny może się dla jednych wydawać zwykłym, dla mnie jest niezwykłe. Poznaję jej oczami świat, którego już nie ma i nie powróci. Poznaję sprawy i rzeczy, które były kwintesencją jej egzystencji, które były dla niej niezmiernie ważne i wartościowe. Na dużo z nich nie ma już miejsca w ówczesnym świecie i to jest niezmiernie interesujące.

Z półek księgarskich wyszukuję tego typu pozycje, ale nie zawsze są one w tak piękny, lekki sposób napisany. Tym bardziej polecam ten pamiętnik miłośnikom XIX wieku. Polecam.



I jeszcze tulipany z mojego, malutkiego ogródka :)








Pozdrawiam
An z Chatki

wtorek, 14 kwietnia 2015

Magnolia i ptaki

     
        Magnolia  :) szkoda, bo już przekwita, do końca tego tygodnia straci wszystkie kwiaty.
 Dostałam sporo pytań odnośnie tej magnolii. Niestety, nie mam kogo zapytać się, jaki rodzaj jest tej magnolii, wiem tylko, że ma ok 27-30 lat. Nie wiem, czy była zasilana nawozem, raczej niczym, rośnie sama sobie.

To, że jest taka duża i okazała, zawdzięcza po pierwsze - miejscu, w którym została posadzona. Ściana domu osłania ją przed wiatrami i mrozem, a  miejsce jest porządnie nasłonecznione. Po drugie - lekkie zimy. Zimy w tym regionie nie są tak mroźne, jak w Polsce, są o wiele cieplejsze. Nawet tulipany w glebie porządnie nie zmarzną i wiosną mało ich wychodzi :)






Największymi amatorami magnolii są sikorki :)





A to moja mądra sówka, którą kupiłam w niedzielę na wystawie minerałów w Stuttgarcie.Mój ulubiony sprzedawca, zawsze mnie czymś ciekawym zaskoczy :)




Pozdrawiam
An

czwartek, 2 kwietnia 2015

Wietrznie, ciepło i świątecznie



        U mnie były mocne wichury, ale nie tak niebezpieczne, jak w innych regionach, gdzie wiatr porwał dachy i połamał drzewa. Mam nadzieję, że jutro już będzie spokojnie, a tymczasem u mnie w domu spokojnie i nieco sielsko.
       W "Zara Home", była piękna kolekcja malowanych filiżanek. Kupiłam dwie, pięknie wpisują się w wiosenny klimat śniadań :)












       Na balkonie kilka świątecznych ozdóbek. Moje tulipany już niedługo otworzą pąki, a bratki już są - niestety, bratki ze sklepu. Z moich bratków, które zimowały na balkonie, przetrwał tylko jeden i dopiero nieśmiało wychodzi, ma kilka pąków , ale są jeszcze małe.


















Na święta Wielkanocne wyjeżdżam, więc teraz chciałam życzyć wszystkim czytelnikom:


Wesołych , radosnych , spokojnych  i pięknych
Świąt Wielkanocnych 
Wesołego Alleluja !








A na zakończenie zdjęcie magnolii. Taki oto widok mam przez okno :)





Pozdrawiam
An

sobota, 21 marca 2015

Pierwszy dzień.....


....kalendarzowej wiosny na balkonie, przed domem i w domu.

              Na balkonie, jesienią zasadziłam w donice cebulki tulipanów, szafirków i hiacynty. Jako pierwszy pokazał się szafirek, z tulipanów jest jeden pączek, hiacyntów jeszcze nie ma. Jest mnóstwo liści i to mnie cieszy, tylko cierpliwości mi brak, w czekaniu na kolejne kwiaty :)
    Clematis też już się obudził, a co najważniejsze przeżył zimę na balkonie. Niedługo będzie miał kwiaty bo listki już ma - malutkie :)












              Przed domem rośnie olbrzymia magnolia, ma ok 28 lat. Zaczęły już jej pękać pąki, a sikorki, które zamieszkały na magnolii,  znoszą mech i trawę do swojej budki. Ciężko im zrobić zdjęcie, bo są bardzo szybkie :)







              W domu zakwitła cytryna. Długo chorowała, napadła ją inwazja insektów i straciła liście, teraz już puszcza nowe listki i kwiaty. Mam nadzieje, że będzie już dobrze. Na balkon wystawie ja dopiero po świętach wielkanocnych, będzie już cieplej i więcej słońca, które cytryna uwielbia.







Pozdrawiam
An


niedziela, 15 marca 2015

Wiosna wystawiła nosek zza chmurki


        Ostatnio jest tak ciepło, jak na wiosnę oczywiście, że już można zapomnieć o zimie. A na pewno 21 marca stanie się to faktem. W ogródku zrobiło się zielono i liściasto, pierwiosnki już są, a na moim balkonie ze wszystkich donic wychodzą tulipany. Nawet magnolia, która rośnie przy oknie, poczuła wiosnę, bo zaczynają pękać jej pąki. Jeszcze niewiele, ale już. W dzień jest ok. 10 do 12 stopni ciepła, a w tym tygodniu, ma być już nawet do 14 stopni w plusie.

W takich sprzyjających okolicznościach przyrody, pomyślałam już o kartkach świątecznych, które właściwie już niedługo trzeba będzie wysyłać.









Urzekły mie te pocieszne zające i postanowiłam je wykorzystać w kartkach świątecznych.








Pozdrawiam wiosennie i życzę dużo uśmiechu :)