niedziela, 30 grudnia 2018

Sylwester









Życzę Wam moi Drodzy zdrowia , radości i mało trosk w Nowym Roku.
Żeby ten nadchodzący Rok był lepszy, a nie gorszy, od mijającego. 
Tutaj jest zwyczaj dawania na Nowy Rok koniczynki z atrybutami przynoszącymi szczęście.
Ode mnie dla Was koniczynka z kominiarzem na szczęśliwy Rok 2019
Wszystkiego dobrego
An z Chatki






         Właśnie się wybieram na swój niesamowity Sylwester :) Jadę w piękne, zaśnieżone i romantyczne miejsce, żeby tam spędzić cudowny czas i poszaleć z mężem na balu. Po tym całym ciężkim mijającym roku, tego nam potrzeba. Chwili zabawy i kilka dni relaksu, oderwania się od zwykłego dnia, chociaż na moment :)

Do zobaczenia już w Nowym Roku 2019 , pełnego nowej energii, robótek, pomysłów i książek.

Pozdrawiam, An.

sobota, 29 grudnia 2018

Sobotnie pogaduszki - nadchodząca Noc Sylwestrowa



        Wybieramy się na bal sylwestrowy. Nie byliśmy chyba z ładnych parę lat :) nawet już zapomniałam jak to jest, szykować się na imprezę.  Sukienkę kupiłam w H&M na wyprzedaży rok temu. Teraz się cudownie przyda, a myślałam, że będzie zdobić moją szafę na resztę lat  :)

No cóż chciałabym trochę inaczej wyglądać, ale czasu nie cofnę , mogę jedynie zadbać o moje worki pod oczami i zmarszczki. Tego roku, przywiozłam sobie z Polski płatki żelowe pod oczy. Kupiłam je w Rossmannie. Nie znałam tego produktu, wczoraj użyłam pierwszy raz.
        Moja ocena - worki pod oczami jak były tak są, zmarszczki też nie zniknęły - a szkoda :) :) nic się nie zmniejszyło. Cudów nie oczekiwałam po tym jednym użyciu, ale mogło chociaż coś bardziej nawilżyć, naprężyć, zadziałać jak serum itp. Jedynie moje samopoczucie, że coś w tym kierunku zrobiłam, jest rewelacyjne :)
        
Czy kupiłabym jeszcze raz? raczej nie - są za drogie, żeby poprawiać sobie humor. Lepsza byłaby inwestycja w serum.






U siebie w drogerii, kupiłam cień do powiek srebrny i lakier do paznokci z drobinkami, będzie lekko się błyszczał. Wolę i bardzo lubię lakiery do paznokci Inglot, ale akurat tego koloru nie kupiłam sobie w Polsce. Nadrobię to następnym razem.






A na koniec zaszalałam i kupiłam sobie sztuczne rzęsy, również u mnie w drogerii. W życiu tego sobie nie przyklejałam, ale jak mam po wielu latach szaleć na balu, to szaleć :)





Pozdrawiam, An

piątek, 28 grudnia 2018

Zima




      W święta pojawiła się u mnie zima. Może jeszcze nie w pełni, ale jest dosyć mroźno :) Taki spokojny dzień, byłam na spacerze i podziwiałam te mroźne widoki :)






To jest mój tegoroczny, świąteczny zakup - solniczka i pieprzniczka. kryształowy zestaw z Huty Julia. Jest dosyć duży i pięknie się prezentował na stole. Moi goście byli zachwyceni. Myślę, że często będzie gościł na stole.





CQ0141yR6j13658V47z6
Pozdrawiam An


sobota, 22 grudnia 2018

Wesołych Świąt







* * *

Życzę Wam radości w sercu z Bożego Narodzenia.
 Abyście wspólnie, razem z Waszymi bliskimi świętowali tą cudowną chwilę.
 Życzę spokoju, miłości i zdrowia
 An z Chatki

* * *


czwartek, 20 grudnia 2018

Brokatowa gwiazdka



          Brokatowe gwiazdki zrobiłam do ozdoby prezentów gwiazdkowych dla rodziny. Zrobiłam ich sporo i wszystkie wykorzystałam, nie zrobiłam im zdjęcia. Te dwie gwiazdki zrobiłam więc specjalnie, żeby je pokazać. Może pomysł na brokatową gwiazdkę komuś się przyda i jeszcze zdąży zrobić przed Wigilią.





Materiał:

Biały kordonek - 100% bawełny, OnLine, numer grubości 20
Srebrno-biały kordonek - 84% bawełna, 16% poliester, Woll Butt, nie ma podanej grubości nitki
szydełko nr. 1,25







            Gwiazdki robiłam w miarę luźno, nie ściskałam oczek. Robi się niezbyt szybko. Brokatowa niteczka jest trochę tempa i hamuje przesuw oczek. Robienie na raz dwoma różnej grubości kordonkami, też nie daje szybkości. W każdym razie, wychodzi ładnie. Gwiazdeczki leciutko się błyszczą, ale z daleka nie widać tego brokatu.
           Wzór śnieżynki najlepiej wybrać jak najłatwiejszy, żeby tej brokatowej nitki zbytnio nie przeciągać. Te dwie śnieżynki zrobiłam w jeden wieczór.









Ciężko na zdjęciu pokazać ten brokat, ale mam nadzieje, że trochę widać.

Pozdrawiam An.




poniedziałek, 17 grudnia 2018

Zakwas buraczany



         Nastawiłam jakieś trzy dni temu, zakwas buraczany na świąteczny barszcz. Kolor ma już rewelacyjny, smak i zapach  super. Według przepisu, zakwas powinien stać jakieś 5 dni i będzie dobry, ja go zostawię na 7 dni, będzie mocniejszy.

        Zrobiłam mało tego zakwasu, w litrowym słoiku z dwóch buraków. Na zupę świąteczną mi wystarczy, chociaż mogłam zrobić więcej. Zostało mi tylko dwa buraki i postanowiłam, że zrobię zakwas. U mnie w sklepie, nie często są buraki, więc jak kupuje, to przeznaczam je na coś innego. Poza tym są często kiepskiej jakości i wtedy w ogóle nie kupuję. Także jest, co jest.









Jak widać na zdjęciu, zakwas cały czas jeszcze "pracuje", ma piane. Codziennie trzeba sprawdzać, czy coś nie wypłynęło tzn. burak albo przyprawy. Jak tak się stanie, to trzeba wepchnąć z powrotem pod wodę. Jak będzie pływało po powierzchni, to spleśnieje i zakwas do wyrzucenia.





Często w kuchni, jak każdy, wykorzystuję słoiki "po czymś". Z tym, że nalepki są tak mocno przyklejone, że ciężko je oderwać, a słoik później się okropnie klei. Od jakiegoś czasu zrezygnowałam ze zdzierania nalepek, szkoda zdrowia i nerwów.


Pozdrawiam An

niedziela, 16 grudnia 2018

Trzecia niedziela adwentu



    Trzecia niedziela adwentu i zapalam trzecia świece z wieńca. Czas szybko biegnie.





Pozdrawiam, An


piątek, 14 grudnia 2018

Pani Choinka



          Dzisiaj w moich progach pojawiła się Pani Choinka i to jej przybycie bardzo mnie ucieszyło. Od 5 lat nie było u mnie choinki. Robiłam namiastkę choinki, czyli bukiety z gałęzi i czekałam na moment, w którym w końcu ubiorę na święta prawdziwą, piękną choinkę. I marzenie się spełniło w tym roku.
To jest pierwsza choinka i pierwsze święta w moim nowym domu i jestem prze szczęśliwa.






To nowiutki czubek choinkowy :) to jest prezent, który niedawno dostałam  z okazji nowego domu. Jak go zobaczyłam, to mnie rozbawił prawie do łez :)












Uwielbiam bombki z reflektorem, jak byłam mała nazywałam je zegarkami. Każda z tych bombek to jakieś wspomnienie.





















A tutaj już w pełnej okazałości. Robiłam zdjęcie jak było już dosyć ciemno. Życzę Wam miłych wspomnień i dużo radości przy ubieraniu choinek.






Pozdrawiam, An


niedziela, 9 grudnia 2018

Druga Niedziela Adwentu




 Dzisiaj zapalałam świece z wielką nadzieją w sercu.








            To jest taka karuzela z choinkami, coś w rodzaju nowoczesnej piramidy. Kiedyś były drewniane duże piramidy- karuzele, na malutkie świeczuszki, które zawsze było ciężko kupić. Teraz karuzele są mniejsze, prostsze, nowoczesne i na popularne świeczki, które są dostępne w każdym supermarkecie. Tą karuzelę kupiłam na jarmarku świątecznym w Stuttgarcie, jest u mnie już cztery lata.

Pozdrawiam An

czwartek, 6 grudnia 2018

Kolędy na Mikołajki



        Czy odwiedził Was już dzisiaj Mikołaj ? u mnie był i przyniósł mi piękny, puchaty, bordowy sweter :)  Na dostawanie i obdarowywanie prezentami, nigdy człowiek nie jest za stary. Ta radość w oczach i oczekiwanie, czy prezent się spodoba, jest bezcenna i za każdym razem mnie ogromnie cieszy.

A dzisiaj chciałam przedstawić propozycję na prezent dla dzieci, czy wnuczków. Jest to pięknie wydana książka z kolędami z załączoną do niej płytą.  Książka jest dosyć spora, w twardych okładkach, z cudownymi ilustracjami pana Jana Marcina Szancera.  Książka zawiera teksty kolęd, a także nuty, które pomagają w śpiewaniu. Niektóre strony są barwne, co też dostarcza uroku książce. Czcionka jest spora, w sam raz dla dzieci.

        Pan Szancer stworzył wiele cudownych ilustracji do książek dla dzieci i młodzieży. Jest guru ilustratorów. Wszyscy twórcy ilustracji muszą znać jego czarodziejską twórczość, to jest obowiązek i przyjemność.To jest czarodziej ilustracji :)

       Wracając do książki. W środku są piękne ilusracje pana Szancera, a niektóre z nich w czasie PRL-u były na kartach świątecznych. Także dla starszych trochę przypomnienia, a dla młodych odkrywanie nowych cudownych obrazków.










Niektóre strony są kolorowe, co jest bardzo miłe.







 


Myślę, że warto by było, gdyby dzieci miały taką książkę w swojej biblioteczce. Książkę kupiłam w zwykłej księgarni, nie jakiejś specjalnej, za ok 37 złotych.


Pozdrawiam mikołajkowo, An

środa, 5 grudnia 2018

Zimowa herbatka



      Zimową herbatkę piłam w klimatycznej kawiarni na placu Zbawiciela w Warszawie. Tak mnie zachwyciła swoim smakiem, że postanowiłam podobną zrobić u siebie w domu.

I tak, cała moc tej herbaty tkwi w dodatkach, o które ją wzbogacimy, czyli : plasterki pomarańczy i cytryny, plasterki świeżego imbiru (tylko nie za dużo, bo herbata będzie ostra), zmielony cynamon, albo kora cynamonu, goździki. Do słodzenia cukier albo miód, albo konfitura i gotowe :)
        Zmielony cynamon jest bardziej aromatyczny niż kora, mnie bardziej pasuje, ale to zależy od smaku.





Ja zazwyczaj parzę w zaparzaczce-łyżeczce herbatę sypaną. 







I teraz można delektować się zimową herbatą, czytając kolejną romantyczną książkę :)  Ja teraz wieczorami czytam książkę "Biuro przesyłek niedoręczonych".





Pozdrawiam An

niedziela, 2 grudnia 2018

Pierwsza Niedziela Adwentu



    Dzisiaj jest pierwsza niedziela Adwentu i zapalam pierwszą świece wieńca.  U mnie zaczynają się też od dzisiaj jarmarki świąteczne, na które mam zamiar też się wybrać.
      
     Moje kochane Dziewczyny i my też wspólnie zaczynamy nasz Adwent. Mam nadzieję, że ten czas będzie dla nas cudowny, rodzinny, świąteczny i duchowy.










Niech spełnią się życzenia szczęścia i pomyślności




Pozdrawiam An

piątek, 30 listopada 2018

Książki "Uwierz w miłość Calineczko" i "Zakochaj się Julio" - Natalia Sońska



         Chciałam zdążyć przedstawić dwie recenzje książek z serii zimowej, jeszcze przed Adwentem. Wiadomo, że czas Adwentu, czas przedświąteczny, obfituje w różne prace domowe i jest mało wolnych chwil na zaglądanie do internetu. U mnie zawsze dużo się dzieje, jak i  pewnie u Was też, to mimo wszystko gorący czas :) , jednak postaram się zaglądać na  Wasze blogi.





          Książka "Uwierz w miłość Calineczko" - Natalii Sońskiej , to trzecia książka z serii zimowej, najświeższa, ponieważ całkiem niedawno ukazała się w księgarni. Akcja toczy się w Zakopanem, minimalnie wręcz w Krakowie.
         Główna bohaterka Maja, to dziewczyna z trudnym dzieciństwem. Jako maleństwo, została porzucona przez matkę i wychowana w sierocińcu. Ciotka dziewczyny, a zarazem siostra jej matki, Rozalia, chciała maleństwo adoptować, ale niestety nie udało jej się to. Jako samotna kobieta, z małym dochodem, została przez urząd adopcyjny odrzucona. Mimo wszystko, Rozalia zajmowała się Majką jak tylko mogła, odwiedzała ją, zabierała do siebie. Majka przez całe swoje życie w sierocińcu i późniejszym wiedziała, że ciotka ją kocha całym swoim sercem. Tworzyły taka dwuosobową rodzinę.
         Majka po studiach w Krakowie wróciła do Zakopanego. Tu znalazła pracę w biurze nieruchomości i była z niej zadowolona, tylko w życiu osobistym odczuwała pewną pustkę. Ze swoich rozterek zawsze mogła wypłakać się swojemu przyjacielowi Bartkowi, który nie do końca będzie z nią szczery.  Jak to w życiu bywa, czasem dzieciństwo daje o sobie znać, w tym przypadku w postaci dawnego kolegi Wojtka. Jak się potoczą losy Majki i czy znajdzie swoje szczęście, trzeba zajrzeć do książki ...
         W tej książce jest dużo zimowego Zakopanego, szlaków górskich i uroków schronisk, dokładnie coś dla mnie. A przede wszystkim czar wigilii. Książka bardzo mnie się podobała.


* * *



  

        Druga książka "Zakochaj się Julio" - Natalii Sońskiej, nie zachwyciła mnie. Zazwyczaj nie piszę recenzji książek, które mnie zbytnio nie zainteresowały, ale skoro to jest seria zimowa składająca się trzech pozycji literackich, więc muszę też o tej wspomnieć.
        
        Akcja książki toczy się przede wszystkim w Krakowie, tylko minimalnie w górach. Główną bohaterką jest Julia, trzydziestoletnia nauczycielka matematyki w liceum.
W czasie zimowych ferii, jedzie wraz ze swoimi wychowankami do Zakopanego. Na stoku, w wyniku małego zderzenia, poznaje bardzo sympatycznego Jakuba. Ów Jakub, też wydaje się nią zainteresowany.
         Niestety, sielanka miłych zimowych ferii długo nie trwa, ponieważ jej licealiści wycinają numer. Konsekwencje tego "numeru" odbiją się na życiu osobistym Julii. A w jaki sposób, no to trzeba samemu się dowiedzieć.

Książka nie przypadła mi do gustu. Sam temat jest interesujący, ale te wszystkie uczniowskie rozciągnięte perypetie, znudziły mnie nieprzeciętnie. W pewnym momencie się zastanawiałam, kto jest głównym bohaterem. Mało wspaniałej zimowej aury, gór i brak wigilijnej atmosfery. Jestem tą książką rozczarowana, mimo że, czyta się ją dosyć szybko, to drugi raz bym po nią nie sięgneła, nie mój klimat. To nie znaczy, że komuś innemu się nie spodoba. Każdy ma inny gust.


Pozdrawiam i cieszę się już na rozpoczynający się Adwent.
An.

poniedziałek, 26 listopada 2018

Książka "Obudź się Kopciuszku" - Natalia Sońska



       Polubiłam klimat książek Natalii Sońskiej. Jest to bardzo spokojna i przyjemna lektura, którą można się zająć wieczorem, po pracy. Można przy niej odpocząć, przypomnieć sobie młode lata, kiedy to wtedy człowiek szuka tej drugiej zagubionej połówki.

W większości wybieram lekką literaturę naszych, rodzimych pisarek. Bardziej mi odpowiadają niż inne. Poza tym lubię wspierać Polskich pisarzy i artystów.

Tym razem sięgnęłam po serię zimową, pewnie dlatego, że to moja ulubiona pora roku.






Książka "Obudź się Kopciuszku" - Natalii Sońskiej.  Akcja powieści zaczyna się przed Sylwestrem w zaśnieżonym Krakowie.
        Główna bohaterka, Alicja, młoda lekarka, nie widzi innego sensu życia niż, tylko praca w szpitalu. Przed różnymi problemami, ucieka w tą pracę. Ma w sercu niezagojone rany w relacji z ojcem, po śmierci mamy. Praca zastąpiła jej wszystko i dlatego zamknęła się całkowicie na świat.

Paczka jej przyjaciół, z którymi przyjaźni się od liceum, udało się ją wyciągnąć na dwa dni do Zakopanego, na Sylwestra. Alicja broniła się przed tym wyjazdem, ale w końcu poddała się i jedzie.
Tam poznaje bardzo sympatycznego i miłego ratownika TOPR. Jest nim oczarowana, a zarazem przestraszyła się uczucia, które się w jej sercu nagle obudziło.
Jakie Alicja będzie miała perypetie z nowo poznanym chłopcem, trzeba dowiedzieć się samemu.

W książce  świetnie jest przedstawiony klimat pięknych i niebezpiecznych zimowych gór, cudownych Tatr, a także gościnność górali i ich rodzinne wigilijne tradycje.


A to jest zimowa seria Natalii Sońskiej, którą będę sukcesywnie czytać.






Miłej lektury.

Pozdrawiam, An

poniedziałek, 12 listopada 2018

100-lecie Niepodleglości Polski



Ten post poświęcę mojemu krajowi. 

Moja kochana ojczyzna świętuje 100-lecie Niepodległości i ja z nią. O godzinie 12.00 wraz z moimi rodakami w kraju, odśpiewałam - Hymn państwowy. Ledwo mogłam śpiewać, bo łzy odbierały mi głos.

Tyle cudownych akcji i inicjatyw w różnych miejscach kraju zostało zorganizowanych na ten szczególny dzień, że tylko wybierać, dla każdego coś się znajdzie.
       
        Bardzo podobał mi się koncert Niepodległościowy na PGE Narodowym, który obejrzałam w tv.  Jestem zachwycona uroczystą odprawą wart przy pomniku Nieznanego Żołnierza w Warszawie, a w szczególności marszem, który odbył się ulicami Warszawy "dla Ciebie Polsko". Coś niesamowitego, czegoś tak pięknego w życiu jeszcze nie widziałam. Tyle tysięcy ludzi, tyle biało-czerwonych  flag, tyle radości wśród ludzi, tyle patriotycznych pieśni, coś wspaniałego. Takich wzniosłych chwil, nigdy się nie zapomni. Można poczuć ogromną dumę z Polski.
Wieczór fajerwerków, był imponujący, oglądałam zachwycona. Nie zapomnę tego cudownego dnia.

        Cieszę się i jestem bardzo zadowolona, że Rząd Polski, stanął na wysokości zadania i szczególnie zadbał o to, żeby ten dzień miał wyjatkowo uroczystą oprawę. Bo taki dzień jest raz na 100 lat. I oby wiecznie trwał w pokoju.

Gdziekolwiek będę, to zawsze niezmiennie będę kochać swój kraj i będę Polką. A ten obraz zawsze mam w sercu - to zdjęcie zrobiłam bardzo dawno temu. Towarzyszy mi zawsze, to moje ulubione miejsce w Warszawie, park Łazienkowski.






Pozdrawiam An.

czwartek, 8 listopada 2018

Książka "Garść pierników, szczypta miłości" - Natalia Sońska



        Witam wszystkich po przerwie. Przybywam z moją subiektywną recenzją książki. Książkę zaczęłam czytać podczas podróży do domu, w samolocie. Spędziłam cudowne chwile z moją kochaną rodziną w Warszawie. Pogoda była rewelacyjna, ciepło i słonecznie. Spacer do parku Saskiego udał się rewelacyjnie. Zrobiłam mnóstwo zdjęć. Złota jesień, jest najpiękniejsza w Polsce.








Książka "Garść pierników, szczypta miłości" - Natalii Sońskiej, to pogodna, mówiąca o miłości, lekka książka, w sam raz na czas podróży.
        Akcja historii osadzona jest w świątecznej, zimowej aurze. Główną bohaterką jest około 30 letnia Hania, pracująca od 5 lat na stanowisku korektorki tekstów w czasopiśmie "Pearl".
Nie jest to szczyt jej marzeń, ponieważ ma ciągle nadzieję, że w końcu naczelna da jej szansę na awans i będzie mogła wykazać się w końcu swoim talentem pisarskim. A ma ku temu podstawy, ponieważ z wyróżnieniem ukończyła studia dziennikarskie, a do pisma "Pearl" dostała się dzięki wygranemu przez nią konkursowi. To wszystko nie ma znaczenia dla naczelnej, ponieważ  z pobudek osobistych nie darzy jej sympatią.

Hania mając już dosyć robienia korekt, po kryjomu zamienia się ze swoją przyjaciółką Kingą powierzoną im pracą. Hania napisze artykuł za Kingę, a Kinga wykona korektę wywiadu.
      Ta zamiana prac, doprowadzi do różnych nieoczekiwanych zmian w jej życiu. Jakich, to trzeba dowiedzieć się samemu. Mogę jedno napisać - nigdy nie mów nigdy.

Pierwszy raz kupiłam książkę tej autorki, nie jestem rozczarowana, szukałam czegoś lekkiego na podróż, i doskonale się sprawdziła. Myślę, że jeszcze zajrzę do książek tej pisarki.

Pozdrawiam,
An z Chatki


niedziela, 9 września 2018

Książka " Wszystko wina kota! " - Agnieszka Lingas-Łoniewska



Książkę skończyłam czytać niedawno, ale nie miałam kiedy jej zaprezentować. Wcześniej nie znałam tej autorki, a książkę kupiłam ze względu na tytuł, który dosyć mocno przyciągną moją uwagę :)






         Książka " Wszystko wina kota! " - Agnieszki Lingas-Łoniewskiej - to książka o pisarskich i miłosnych perypetiach głównej bohaterki, którą jest bestsellerowa pisarka Lidia Makowska pisząca pod pseudonimem Róży Mak swoje kobiece powieści. O tym, że to Ona jest autorką tych książek wie bardzo wąskie grono osób, w tym Jej mama i przyjaciółki. 
        Fanki i wydawca jej powieści, chcą spotkania autorskiego z tajemniczą autorką, ale Ona stanowczo odmawia, chociaż......... w niedługim czasie ma to się zmienić. Kot, który namiesza w jej życiu, po części też się do tego przyczyni, a także pozna ją z tajemniczym sąsiadem.
 To tak wszystko w skrócie, żeby nie zabierać przyjemności odkrywania treści książki.

Książka jest romantyczna, pogodna, optymistyczna i przede wszystkim kobieca. Także mówiąca o zaufaniu i prawdzie. Idealna na wieczorny relaks po pracy.
       Podoba mnie się styl pisarski pani Lingas-Łoniewskiej, więc może to nie będzie jedyna książka jaką kupiłam tej autorki, zobaczymy co nowego się ukaże w księgarni.

Pozdrawiam An.

piątek, 7 września 2018

Sobotnie pogaduszki - moje tegoroczne kosmetyczne hity


      W ''Sobotnich pogaduszkach'' chciałam przedstawić kosmetyki, które sprawdziły się u mnie. Oczywiście każdy ma inną skórę i problemy z nią związaną, więc to będą moje osobiste hity kosmetyczne niż ogólne, ale mimo wszystko chciałam zwrócić na nie uwagę.



1. Krem do twarzy z dodatkiem nagietka  - dla mnie rewelacja :) To moje odkrycie tego roku. Stosuję na wieczór i na dzień.




Te kremy z nagietkiem kupiłam w Rossmannie, ale to nie ma znaczenia, bo w sklepach zielarskich są o wiele lepsze kosmetyki. Krem nagietkowy z zasady ma łagodzić podrażnienia i być ochronny, a te dodatkowo są łagodne. Minusem jest ich nieco intensywny zapach, ale bez przesady.

W moim przyszłym ogrodzie na pewno zasieje nagietek lekarski. Myśle, że jako dodatek do kąpieli też się sprawdzi.



2. Żel pod oczy ze świetlikiem z rumiankiem, oraz maseczka na twarz w okolice oczu.  Żel ze świetlika używam od kilku lat i jestem zadowolona. Ten z dodatkiem rumianku też jest dobry, chociaż wolę bez dodatków.



Maseczka do twarzy, to moje odkrycie tego lata. Dobrze nawilża skóre i nie podrażnia jej, a to dla mnie ważne, bo sporo maseczek podrażnia i alergizuje mi twarz. Maseczka jest w formie nasączonej chustki wyciętej w sposób prezentowany na opakowaniu.



3. Szampon do włosów i odżywka - Pokrzepol. Szampon i odżywka zawiera mix roślin. Z tego zestawu jestem bardzo zadowolona, jest wydajny i pasuje mi doskonale, czego nie mogę powiedzieć o innych szamponach, które posiadam w domu. Zestaw kupiłam w sklepie zielarskim, będąc w odwiedzinach u mamy.






4. Mydła pod prysznic - witaminowy olejek (Bielenda) i lawendowy (Alverde). Oba dobrze się sprawdziły, orzeźwiające, świeże zapachy i wydajne. Ten Bielendy jest już przeze mnie zużyty, był rewelacyjny. To hit mojego lata i będzie kojarzył mi się z wakacjami i słońcem.
Lawendowy lubię już od dawna, to jest już kolejne opakowanie i pewnie nie ostatnie :)





A jakie są Wasze tegoroczne hity kosmetyczne ? Pozdrawiam An





***

Ten blog nie jest blogiem kosmetycznym - nie reklamuję żadnych firm kosmetycznych. Kosmetyki są kupione przeze mnie i nie dostałam ich do testowania.

*** 
 
 
 
 

wtorek, 4 września 2018

Wakacje nad morzem - Cuxhaven



        Cuxhaven , to ostatnio częsty cel naszych podróży wakacyjnych. W samym miasteczku jest sporo atrakcji, przyjemne knajpki, ładnie zrobione wejście na plażę, sporo koszy plażowych, tylko korzystać i odpoczywać.  My jednak lubimy także zwiedzać okolicę, a jest co oglądać. Najbliższy memu sercu jest Ottendorf, spokojne, ciche miasteczko. Wręcz tam odpoczywam od codziennego zgiełku i ludzi. Bardzo lubię tę mieścinę.


Ale na początek kilka zdjęć z Cuxhaven



                                                              
                                                               Plaża w Cuxhaven




Po odpływie morza, w miejscu tam gdzie było morze, można spotkać pełne muszelki, czyli w środku z mieszkańcem :)  Takich pełnych, nigdy nie spotkałam na plaży nad Bałtykiem. Owszem są, ale puste połówki.




Na molo było mnóstwo takich przyczepionych kłódek. Najstarsza, którą udało mi się dojrzeć była z 1990 roku, ciekawe czy miłość nowożeńców z ów roku przetrwała do dzisiaj :)





Kuter rybacki wracający z połowu krabów, specjalność tamtejszego regionu. Są przepyszne. A jak już mowa o jedzeniu, to poniższe zdjęcie przedstawia prawie nasz codzienny zestaw obiadowy - flądra smażona, warzywa z grilla i frytki, ewentualnie ziemniaki gotowane. Pychota.






Takie piękne wycieczkowce widzieliśmy z naszego balkonu. Oświetlone jak choinki :)









Kilka zdjęć z Ottendorfu:



"Libelle" to fajny sklep z różnościami typu Green Gate.












                                    A to jest pomnik "Utröper" czyli dawny - Krzykacz Miejski.







A to jest pamiątka z wakacji, czyli malutki naparstek :) robótka zazdrostki coraz większa






i to koniec naszej podróży i wakacji , trzeba wracać do pracy.

Pozdrawiam An