czwartek, 31 października 2013

Booooo......







Dynia, dla odmiany, trochę w innym wydaniu :)


Pozdrawiam An

sobota, 26 października 2013

Zupa z dyni gorgonzola







Dynia gorgonzola wygląda efektownie i niej jest duża. Skorupę niestety, ma twardą i ciężko jest ją obrać , w środku ma jasnożółty kolor. Sugerując się trochę nazwą dyni, postanowiłam zrobić z niej, dosyć ostrą zupę.



Zupa z dyni gorgonzola







Składniki:

300g miąższu z dyni gorgonzola (bez pestek i bez skóry)
1 duży ziemniak
1/2 dużej cebuli, albo jedna mała cebulka
1 ząbek czosnku
kieliszek białego wytrawnego wina, ja użyłam Gewürztraminer
ok 2- 3 szkl bulionu wołowego
1 jabłko kwaśne
trochę świeżego rozmarynu, ale bardzo mało
trochę świeżego tymianku, ale bardzo mało
trochę curry (dla koloru, bo dynia jest blada)
łyżeczka cukru
sól, pieprz, imbir
olej lub masło do smażenia
ser z niebieską pleśnią np Rokpol


     Cebulę i czosnek posiekać, podsmażyć na oleju. Do tego dodać też posiekane zioła : rozmaryn i tymianek. Podsmażyć jeszcze trochę na patelni i wlać białe wytrawne wino. Zredukować trochę wino i wszystko przelać do garnka. Do garnka włożyć pokrojony w kostkę miąższ z dyni. Ziemniak umyć, obrać,  pokroić w kostkę i włożyć do garnka. Jabłko obrać, wyciąć gniazdo nasienne, pokroić w kostkę i włożyć do garnka. Dodać cukier, sól i pieprz, imbir, szczyptę curry i 1 szklankę bulionu wołowego, w razie potrzeby- dodać więcej tego bulionu.
 Dusić pod przykryciem, do momentu aż dynia, ziemniak i jabłko zmiękną. Jak już wszystko będzie miękkie zmiksować blenderem. Teraz gęstość zupy regulować bulionem. Pogotować jeszcze trochę i na sam koniec, dodać kawałek sera z niebieska pleśnią.  Ja jeszcze raz na koniec miksuję i dodaję trochę śmietany, ale to nie jest już konieczne.
   Gotową zupę dyniową, podawać z kawałkami sera pleśniowego.


 ***



Przepis ten bierze udział w  "Festiwalu Dyni 2013"













Pozdrawiam
An z Chatki

niedziela, 6 października 2013

Wiewiórka



        Dzisiaj jest u mnie zimno, ponuro i deszczowo, więc z tęsknotą za ładną pogodą, oglądam zdjęcia  z zeszłego tygodnia. Było wtedy ślicznie i ciepło, a my byliśmy na wycieczce w parku.
        W parku biegały wiewiórki. Niestety, nie są tak oswojone, jak w Łazienkach Warszawskich, więc  musieliśmy stać dosyć daleko, żeby je nie spłoszyć.  Dwie były brązowe, jedna ciemna, prawie czarna. Łobuziaki zbierały orzeszki i śmiesznie je zakopywały.


W sferze haftu, jeszcze nic się u mnie nie dzieje, chociaż nabyłam już nowy wzór i kilka czasopism. Muszę jednak poczekać na jesienne natchnienie :) :)


i kilka zdjęć z parku.

















Pozdrawiam
An z Chatki